Film o poznawaniu i poszukiwaniu prawdy i samej siebie... o odkrywaniu własnej, niełatwej historii
Film "October baby" na mojej liście pozycji do obejrzenia znajdował się od dawna, był numerem 105 na 243 jak do tej pory, co oznacza, że długo już czekał na dzisiejszy dzień. I tak właśnie nieoczekiwanie właśnie dziś nadeszła jego kolei. Sama nie wiem dlaczego, po prostu szukałam czegoś co nie zajmie mi 3 godzin i padło właśnie na ten dramat.
Nie należy on do tego rodzaju filmów, które urzekają mnie od samego początku. Zaczynając oglądanie miałam wrażenie, że jeśli uda mi się dobrnąć do końca to I tak nie będzie to film, który zapadnie mi głęboko w pamięci. Takie odczucia nie trwały zbyt długo, szybko dotarło do mnie, że chyba jednak jest inaczej. Z minuty na minutę docierało do mnie jak bardzo się myliłam.
Historia 19-letniej Hannah, która wiedzie życie zwykłej, amerykańskiej nastolatki z dobrego domu. Ten jej świat w mgnieniu oka zostaje wywrócony do góry nogami. Dzieje się tak za sprawą pewnej szokującej informacji. Młoda dziewczyna dowiaduje się, że ludzie, których uważa za swoich rodziców wcale nimi nie są. Jest jednak jeszcze jeden, bardziej tragiczny I szokujący aspekt tych wieści. Hannah urodziła się bowiem jako wcześniak. Nie wydaje się to nad wyraz dziwne, przecież co dzień na świecie rodzi się masa wcześniaków. Tak, ale nie w 24 tygodniu I nie w wyniku nieudanej aborcji.
(Właśnie wtedy już wiedziałam, że z tego filmu bezie można wynieść naprawdę o wiele więcej niż mi się początkowo wydawało)
Bohaterka znajduję się własnie w najtrudniejszym momencie swojego krótkiego, nastoletniego życia. W chwili kiedy poczucie własnej wartości nie tylko jej, ale każdego kto znalazłby się w podobnej sytuacji, spada do poziomu -100! Zaczynają pojawiać się pytania, z gatunku tych naprawdę trudnych, na które każda odpowiedź będzie szokiem, a czasem nawet tragedią. Kim jestem? Dlaczego właśnie ja? Czemu to właśnie mnie nikt nie chciał? I po co ja tutaj jestem, co ja tutaj robię, przecież miało mnie tutaj nie być...? Hannah nie poprzestaje na stawianiu pytań, postanawia znaleźć odpowiedź. W tym celu razem z przyjacielem wyrusza w podróż “do początków”, do miejsca swojego urodzenia. Chce poznać prawdę, przekonać się czemu jej życie potoczyło się w taki własnie sposób.
(Właśnie wtedy już wiedziałam, że z tego filmu bezie można wynieść naprawdę o wiele więcej niż mi się początkowo wydawało)
Bohaterka znajduję się własnie w najtrudniejszym momencie swojego krótkiego, nastoletniego życia. W chwili kiedy poczucie własnej wartości nie tylko jej, ale każdego kto znalazłby się w podobnej sytuacji, spada do poziomu -100! Zaczynają pojawiać się pytania, z gatunku tych naprawdę trudnych, na które każda odpowiedź będzie szokiem, a czasem nawet tragedią. Kim jestem? Dlaczego właśnie ja? Czemu to właśnie mnie nikt nie chciał? I po co ja tutaj jestem, co ja tutaj robię, przecież miało mnie tutaj nie być...? Hannah nie poprzestaje na stawianiu pytań, postanawia znaleźć odpowiedź. W tym celu razem z przyjacielem wyrusza w podróż “do początków”, do miejsca swojego urodzenia. Chce poznać prawdę, przekonać się czemu jej życie potoczyło się w taki własnie sposób.
Historia o poczuciu odrzucenia, nieznajomości samej siebie, bycia oszukaną, poszukiwaniu prawdy I odpowiedzi na masę pytań. Ale też o wybaczaniu, Bogu I miłości pod każdą postacią.
Jeżeli ktoś chciałby przekonać się jak potoczyły się losy młodej dziewczyny, czego się dowiedziała, czy zrozumiała I jakie to wszystko przyniosło konsekwencje będzie musiał poświęcić 108 minut ze swojego życia. Ja osobiście jak zwykle nic więcej nie zdradzam. Po to żeby każdy mógł przekonać się sam, zostać zaskoczonym I niewątpliwie poruszonym. Jeśli chodzi o mnie - film polecam, zwłaszcza osobom preferującym dramaty. Ja sama jestem świeżo po obejrzeniu (chociaż zwykle piszę po pewnym czasie, kiedy nabiorę dystansu). Za poruszenie niezwykle ważnej tematyki, którą nie łatwo spotkać w kinie i ogólnie za cały film daje całkiem niezłą ocenę I wielki plus za muzykę.
Moja ocena: 8/10
M.



Brak komentarzy:
Prześlij komentarz